Odcinek 21: Mieszkanie w Hiszpanii – czy i jakie są z tym fuck-upy?
Jeśli jako dodatkowe źródło biznesu interesuje Cię rynek nieruchomości zagranicznych – ten odcinek jest dla Ciebie.
Tym razem omawiam fuck upy, trudności i negatywne emocje związane z posiadaniem mieszkania w innym kraju. Na tapetę idzie Hiszpania. Bo mieszkanie w Hiszpanii mieć jest warto, ale też trzeba wiedzieć, że każdy medal ma dwie strony.
Z negatywów są to na przykład:
– biurokracja,
– uporczywy klimat w wakacyjnych miesiącach,
– kultura inna niż polska i wieczne “manana”.
Po więcej zajrzyj do podcastu, bo tam rozwijam ten wątek w szczegółach. 🙂
Transkrypcja
Dzień dobry, dzień dobry. Witam serdecznie każdego szefa, każdą szefową firmy, która dzisiaj chciałaby zgłębić tajniki dotyczące inwestowania na rynkach zagranicznych, inwestowania w branżę nieruchomości z takim szczególnym uwzględnieniem, jakim jest rynek hiszpański, czy ogólnie można by było powiedzieć rynek tych krajów na zachodzie Europy słynących z ciepłego klimatu, z troszeczkę późniejszego podejścia do życia. Będę o tym mówiła w podcaście, dlatego że my po to jako przedsiębiorcy prowadzimy tę firmę, żeby mieć troszeczkę inną perspektywę spojrzenia ogólnie na życie. Ale tak się zdarza, jak już wiecie, słuchając tego podcastu, że czasami ta firma tyle naszej energii zabiera, nasze zespoły, które tworzymy, są to zespoły rotujące, czasami są skonfliktowane, czasami mamy problemy z klientami, tyle to zabiera naszej energii, że nie zawsze my mamy tą fizyczną możliwość, żeby zainwestować na rynku. Gdzieś indziej coś innego zrobić niż takie sensu stricte prowadzenie biznesu. A ja właśnie w tej serii podcastów chcecie z tego wyrwać i chcę Ci pokazać, że swoją firmę można tak ułożyć, że masz w niej fajnych ludzi, masz w niej lojalnych pracowników, którzy kiedy Ciebie nie ma, są w stanie podjąć dobrą decyzję, są w stanie dobrze wykonać zadania, które Ty im uprzednio wydelegowałeś, są w stanie dobrze raportować podczas Twojej nieobecności. Także rzeczywiście Ty jako przełożony, przełożona, szef, szefowa firmy jesteś w stanie zrobić coś innego niż tylko 24 godziny być w tej właśnie firmie w robocie, pracować operacyjnie.
No i zmierzam też w tych podcastach do tego, żeby ci trochę pokazać inny świat dla przedsiębiorców, inny świat, czyli możliwość poszerzenia swojej wiedzy, swojej perspektywy, spojrzenia na takie kierunki jak np. rozwój swoich pasji w innych obszarach. Dla mnie taką pasją stała się Hiszpania. I mogę Ci powiedzieć jako przedsiębiorca z perspektywy 15-letniej prowadzenia swojego biznesu, że ta Hiszpania zupełnie zmieniła moje podejście do tego, jak warto prowadzić biznes w ogóle. Czyli ja miałam przez te 15 lat i mam przez te 15 lat prowadząc swój biznes i swój zespół i rywalizując, konkurując na polskim rynku, współpracując z polskimi dostawcami, miałam pewien obraz tej rzeczywistości. Natomiast czytając książki, przede wszystkim podróżując, odkryłam rynki dla mnie bardzo ciekawe, które to rynki też są biznesowo mniej lub bardziej zaawansowane i też można na nich jako przedsiębiorca się rozwijać. I jednym z takich inicjatyw, którą chcę właśnie poruszyć, to jest rynek hiszpański rynek nieruchomości.
Jak będziesz chciał, chciała, to sobie spojrzysz w poprzednie podcasty i zauważysz, że mówię o tym, jak zorganizować zespół. Zauważysz, że mówię o rekrutacji, mówię o płynności finansowej, o tym, w jaki sposób wyróżniać się na rynku. Mówię także o tym, czy warto prowadzić swoje konto na LinkedIn, czy nie jako szef, szefowa firmy. Ale kolejną częścią, która jest w tych podcastach, to jest to, że mówię o tym, co ten przedsiębiorca może robić jeszcze oprócz firmy. Czyli odzyskawszy trochę przestrzeni na własne życie, może on uderzyć do rodziny, może uderzyć w swoje pasje, w rower, w bieganie, w majsterkowanie, w kolekcjonowanie dzieł sztuki. Może też uderzyć w taką pasję, jaką jest po prostu prowadzenie innego biznesu, mniejszego lub większego, poznawanie innych rodzajów biznesów, a następnie wybór tej konkretnej opcji, która dla danego przedsiębiorcy, przedsiębiorczyni jest po prostu najlepsza.
I ja dzisiaj w tym odcinku skupię się na tym, dlaczego wybrałam rynek hiszpański, ale przede wszystkim z nastawieniem na to, jakie są tam minusy. Jeśli Ty sam wybrałeś, czy wybierzesz sobie swoją kolejną nogę, nazwijmy to biznesową w tym innym kraju, albo przynajmniej rozważysz prowadzenie jakiejś formy biznesu w obcym kraju, ze szczególnym uwzględnieniem sensu stricte posiadania nieruchomości, którą chciałabyś wynająć, podnająć, użyczać dla siebie, dla znajomych, dla rodziny. Jak ten rynek hiszpański wygląda, jakie są plusy i minusy, to naprawdę zachęcam, żeby sobie popatrzeć na poprzednie odcinki. Natomiast tutaj szczególnie chciałabym się skupić na fakapach. Czyli na tych rzeczach, które są trudne, na tych rzeczach, gdzie będziesz miał, miała taką możliwość zmagania się, na takich rzeczach, które warto wziąć pod rozwagę, bo są ryzykowne, graniczą z jakimiś poczuciem rozsądku według polskiej myślącej głowy, czyli według tych polskich schematów. Będę chciała opowiedzieć w tym odcinku o takich rzeczach, które zaskakują, ale w dość negatywny sposób, albo wręcz bardzo mocno dosadny, w negatywny sposób. No i teraz zaczynamy. Mimo tego, że cała ta decyzja o posiadaniu czegoś swojego poza granicami kraju jest bardzo atrakcyjna, chociażby ze względu na niestety toczącą się obecnie za naszymi granicami wojnę, chociażby ze względu na dywersyfikację przychodów czy zysku, chociażby ze względu na taką odskocznię mentalną, żeby mieć swoje drugie miejsce.
Jest to bardzo fajna, bardzo pożądana opcja. Warto się też zmierzyć z takimi rzeczami, które sobie mogą nie pójść. Które mogą Cię bardzo negatywnie zaskoczyć na tym obcym rynku. I o tym chciałabym przede wszystkim bardzo, bardzo grubo opowiedzieć. Jedną rzecz, z którą się będziesz borykał czy borykała, to jest biurokracja. Nam się wydaje, że my tutaj, w Polsce mamy zbiurokratyzowane społeczeństwo. Wydaje nam się, że pracujemy w środowisku pełnym papierologii. Bardzo ci się zmieni podejście, jeśli pojedziesz do Portugalii, jeśli pojedziesz do Hiszpanii. Tam tej biurokracji jest dziesięć razy więcej. Coś takiego jak podpis elektroniczny oczywiście istnieje, natomiast załatwienie takiego podpisu elektronicznego jest to nie jedna wizyta w banku, ale umówienie spotkań pomiędzy bankiem pomiędzy innymi instytucjami takimi jakimi jest np. policja. To niekoniecznie lokalna policja, ale policja określonym statusie, która jest w stanie Ci pewne dokumenty załatwić. Jeśli chcesz się bawić sam, załatwienie pewnych licencji, wyliczenie podatków, które musisz zapłacić, rozliczenie, założenie konta bankowego, nadanie czegoś takiego, co jest nazwijmy to odpowiednikiem numeru PESEL. To te wszystkie formalności są po prostu mocno zawiłe.
Jeśli znasz język hiszpański, będzie Ci prościej się dogadać. Co wcale nie znaczy, że ta biurokratyczna część Cię nie przestraszy. Dlatego, że nawet znajomość języka hiszpańskiego nie gwarantuje Ci tego, że Ty się po prostu odnajdziesz w tych administracyjno urzędowo policyjno skarbowych kwestiach tak to nazwałabym, mówiąc już dość szeroko. Ważna jest tutaj też takie podejście troszeczkę większego luzu, tzn. w Hiszpanii, jeśli chcesz zapłacić podatek, a nie ma pani, która odpowiada za ten konkretny obszar, w którym płacisz podatki, to pani jest na zwolnieniu lekarskim przez trzy miesiące wcale nie znaczy, że uzyskasz przez te trzy miesiące kontakt od osoby, która ją zastępuje. To w Polsce się wydaje to oczywiste, ale w Hiszpanii tak nie jest. Jeśli pojedziesz do jakiegoś urzędu w Hiszpanii w jednej miejscowości, to możesz być potraktowany zupełnie inaczej posiadając te same dokumenty, wyglądając tak samo, umawiając tą samą formę spotkania możesz zostać potraktowany inaczej niż kiedy pojedziesz do innego urzędu w innej miejscowości. I to są takie rzeczy, które nam się wydają nielogiczne. Jak to jest możliwe, że pani jest na zwolnieniu i przez trzy miesiące twoja sprawa będzie stała i nic się z nią nie zadzieje?
Jak to jest możliwe, że w jednym punkcie odmawiają Ci wydania konkretnego zaświadczenia, a w drugim punkcie załatwiają Ci to z uśmiechem, jeszcze są dygresjni piją z Tobą kawę. To jest właśnie taka rzecz, którą warto sobie z tyłu głowy mieć, bo Hiszpania tak funkcjonuje. Zresztą nie chodzi tylko o Hiszpanię. Nie chodzi mi tutaj w tym podcaście tylko o Hiszpanię. Chodzi nam o to, że po prostu pewne kraje nie funkcjonują w tak dokładny sposób, jak można by było oczekiwać. To bardzo otwiera perspektywę spojrzenia. Jeśli jedziesz do Hiszpanii, żeby tam odpoczywać, żeby napić się fajnego drinka i żeby spędzić miło czas podczas lunchu i na plaży, to musisz założyć, że ten kraj tak żyje. Czyli pani z administracji też może wybrać ten styl życia kosztem załatwienia sprawy. Oczywiście wyjściem z sytuacji jest zlecanie tych Twoich tematów do większych kancelarii prawnych, do prawników, do księgowej, do osób, którym zostawisz tam pełnomocnictwo i doskonale się na tamtym rynku odnajdują. Jest to oczywiście bardzo realna, bardzo praktyczna forma załatwiania spraw, którą zdecydowanie rekomenduję, mimo tego, że bywa mocno kosztowna.
Czyli za to, że ktoś Ci coś załatwi, po prostu płacisz konkretne kwoty w euro, ale masz pewność, że wykwalifikowana osoba dowiezie Ci ten rezultat. Masz pewność, że ktoś dogada się z policją, z urzędem skarbowym (nie tyle dogada się, że Ci coś załatwi bokiem, bo to nie o to chodzi), ale dogada się na tych zasadach hiszpańskich czy portugalskich czy włoskich czy chorwackich, jakie w danym miejscu obowiązują. Czyli to jest dla mnie dość duży minus i dość duża przestrzeń dla innych krajów do poprawy, ale też pytanie, czy muszą ją od razu poprawiać, bo być może właśnie z tego tytułu jeździsz do danego kraju, że jest tam więcej luzu, że właśnie jest ta przestrzeń na uśmiech, na relacje z rodziną. Tak jakby kulturowość tego kraju, która przekłada się na biurokrację i tam jest minusem, jest plusem w innym obszarze rozwoju tej kultury.
Z tym wszystkim, co mówię teraz, wiąże się ogromny czas oczekiwania na wiele rzeczy. Czyli w Hiszpanii sierpień jest po prostu wolnym miesiącem, w Portugalii jest to lipiec i sierpień i załatwienie czegoś urzędowo, administracyjnie, budowanie domu, czy zamówienie mebli w tych miesiącach może być bardzo trudne i może graniczyć z cudem. Jeśli jedziesz do sklepu w lipcu czy w sierpniu, potrzebujesz kupić farbę (i mieliśmy przyjemność głównie mój mąż malować meble w kuchni), bo Ci się skończyła i pojedziesz kupić w lipcu to najprawdopodobniej jest tak dużo ludzi, którzy kupują tą farbę w lipcu, to jest ogromna ilość ludzi, którzy się zajmują wtedy remontem, no to tej farby nie dostaniesz. Ale nie dostaniesz jej nie tylko dlatego, że ktoś kupił tę farbę, ale też dlatego, że nie ma pracownika w sklepie, który mógłby Ci tą farbę zamówić. Gdzie jest pracownik? Pracownik jest na urlopie. Czyli z dwóch stron problem zaczyna się poszerzać, czyli jest to bardzo długie oczekiwanie i to oczekiwanie będzie z Tobą szło przez zdecydowaną większość sytuacji, które chcesz załatwić. Potrzebujesz umówić się banku na wizytę? Będziesz czekał. Potrzebujesz zamówić do swojego mieszkania meble na wymiar? Będziesz czekał.
Pójdziesz do sklepu, który sprzedaje Ci sprzęty związane z AGD i dostaniesz informację, że owszem, kuchenka elektryczna jest dostępna na już, ale w Hiszpanii, tzn. że ona przyjedzie do Ciebie fizycznie najszybciej jutro i nie możesz jej odebrać dzisiaj z magazynu. To się dość często zdarza, że dla nich hasło, że coś jest dostępne na teraz, tak naprawdę oznacza, że być może to przyjdzie do Ciebie jutro. Kiedy przyjedzie? Nie wiadomo, będą do Ciebie dzwonić panowie, którzy ten sprzęt, kuchenkę elektryczną Ci przywiozą, czy płytę grzewczą, czy zmywarkę, czy pralkę, czy kabinę prysznicową, cokolwiek Ci przywiozą. Natomiast kiedy zadzwonią, nie masz do nich numeru, siedź w domu i czekaj albo bądź sprytny, powiadom pięciu sąsiadów, że jeśli przyjedzie do Ciebie ciężarówka, to warto, żeby pomogli Ci sąsiedzi w ukierowaniu właściwym kuriera, gdzie tę pralkę należy zostawić. Czyli z takimi rzeczami trzeba się liczyć. Kolejnym takim punktem, obok tej biurokracji i tego czasu oczekiwania na różne rzeczy jest to, że cała ta sytuacja związana z załatwianiem różnych sprawunków odbywa się w kulturze, która w stosunku do Polski jest kulturą wysokiego kontekstu.
Co to znaczy? To znaczy, że w Hiszpanii wiedza ludowa, która funkcjonuje dzisiaj, także w XXI wieku, taka jak informacje o bank holidays, czyli o dniach wolnych od pracy. Takie informacje jak dzień bez VATu, czyli kiedy możesz zakupić coś taniej. Tego typu aspekty przekazywane są z domu do domu, w rodzinach. Siedzi się w knajpkach, pije się razem wino, pije się razem wodę, spędza się czas, jedząc tapas, spędza się czas razem na plaży, przesiadując godzinami. I tak wszystkie informacje wtedy krążą. Czyli mały Hiszpan, Hiszpanka uczy się od swoich rodziców, dziadków, cioci, babci, całej rodziny, całego społeczeństwa. Później od amigos, od kumpli, od przyjaciół. Uczy się, jak pewne rzeczy funkcjonują. W związku, z czym nie ma sensu edukować w bilbordach w internecie 10 tysięcy razy, że dzisiaj jest dzień wolny, albo że dzisiaj jest dzień pozbawiony VATu - nie ma sensu. Więc Hiszpan wychodzi z założenia, że Ty przecież wiesz, kiedy przyjedziesz do sklepu i nagle zobaczysz, że kolejka jest na 30 osób przed Tobą do kasy, to możesz się dowiedzieć, że to nie jest coś nadzwyczajnego, po prostu dzisiaj jest dzień bez VATu i wszyscy w Hiszpanii chyba wiedzą, tylko Ty nie wiesz.
Jeśli wysyłasz dzieci na kolonie i płacisz za 5 dni, a w środku tych 5 dni trzeci dzień to jest dzień, który jest bank holidays, czyli lokalnie czy w całym kraju jest to dzień wolny, bo świętują, to nikt Ci nie powie, że tego dnia nie należy dzieci wysyłać. Przecież to jest oczywiste. Czyli funkcjonujesz w takim kraju, gdzie jeśli Ty o coś nie dopytasz, to trzeba bardzo silnie czerpać z kontekstu. Idziesz zanieść jakieś pismo do urzędnika i ten urzędnik ci powie Musisz skorygować to pismo i donieść mi jeszcze jeden dokument. Więc kiedy załatwiłeś już ten dokument i dowiedziałeś się po drodze, że trzeba za niego zapłacić i jak to się robi i przynosisz cały dumny ten dokument, licząc, że już teraz twoja sprawa będzie procesowana, to ten sam urzędnik z uśmiechem na ustach Ci powie, że Ci brakuje trzeciego dokumentu i to jest twoja kompetencja, żeby się nauczyć dopytywania, czy to jest już wszystko, co jeszcze potrzebujesz, proszę, powiedz mi dokładnie, gdzie należy to załatwić. Czy jesteś w stanie mi powiedzieć, jak uzupełnić ten plik.
Czyli bardzo dużo pomocy kogoś, kto jest na miejscu, kto rozumie tę kulturę jest wskazane i w moim skromnym odczuciu warto jest za taką wiedzę zapłacić. Dopóki sam nie będziesz się czuł na tyle pewien, czy nie będziesz się czuła na tyle pewna, że jesteś w stanie tą wiedzę już uzyskać z tej wysoko kontekstowej kultury. To jest właśnie bardzo, bardzo ciekawa rzecz. Czyli Polak, który jedzie musi się zaopatrzyć nie tyle w zadanie pytania co Ci jest potrzebne, ale musi się też zaopatrzyć w pytanie gdzie to zdobyć, jak to zdobyć, jaki mam termin. Pani w urzędzie Ci powie "przynieś to", ale jeśli się nie zapytasz, kiedy ona ma otwarte, to się dowiesz, że ona ten dokument przyjmuje tylko w poniedziałki, w środy w piątki i Ty pojedziesz w czwartek, zrywając się z samego rana na równe nogi, ale dowiesz się, że pani nie ma albo pani jest, ale w te dni pracuje w innej komórce. Czyli mnóstwo jest takich rzeczy, że jeździsz i załatwiasz tą samą sprawę cztery razy.
To w moim odczuciu czasami naprawdę lepiej zapłacić, wywiedzieć się dobrze od jednego czy drugiego prawnika, jak daną rzecz powinno się załatwiać. Kolejny minus jeśli myślisz o inwestowaniu w innym kraju, właśnie ze szczególnym uwzględnieniem tych krajów na zachodzie Europy, które się kojarzą z ciepłym klimatem, to kolejnym minusem jest ten ciepły klimat. To jest taki paradoks, bo ciągniemy do słońca, do lepszej zimy, do dłuższego dnia. Oczywiście, że ciągniemy do morza, do piasku, który nas tym swoim błogim ciepłem ogrzewa kiedy w Polsce jest np. 5 stopni, a w Hiszpanii możesz mieć 18. Oczywiście, że do tego ciągniemy. Natomiast też trzeba sobie zdawać z tego sprawę, że są pewne minusy, czyli temperatura w miesiącach wakacyjnych, czerwiec, lipiec, sierpień, a także wrzesień. 30 stopni jest normą w miesiącach lipiec, sierpień przy dużej wilgotności i uzyskaniu temperatury 38-39 stopni jest bardzo trudno funkcjonować. Wtedy naprawdę zrozumiesz, dlaczego te kraje wprowadziły sjestę. Dlaczego o godzinie trzynastej siada ci całkowicie energia do życia, a wstałeś wyspany. Jesteś w stanie powrócić do myślenia mniej lub bardziej biznesowo, mniej lub bardziej kreatywnie po godzinie osiemnastej.
Ten klimat rzeczywiście daje się we znaki. To nie jest tak, że jesteś w stanie uprawiać workation, czyli pracować sobie spokojnie na basenie, w lipcu o godzinie 13. Najprawdopodobniej nie jesteś w stanie myśleć, kiedy wyjdziesz z wody. Po prostu jest bardzo ciepło, jest bardzo gorąco. Trudno się załatwia sprawy typu zakupy. Jeśli masz jakąś ważną transakcję, którą negocjujesz, masz jakiś newralgiczny temat, który wolałbyś przemyśleć sobie, czy wolałabyś sobie przemyśleć w samotności. No to ten klimat rzeczywiście utrudnia funkcjonowanie. Można powiedzieć załóż klimatyzację. Oczywiście. Natomiast biorąc pod uwagę ocieplenie klimatu, zużycie energii, korzystanie z tego typu urządzeń zostało ograniczone. Są odpowiednie dyrektywy na to i też klimatyzacja niekoniecznie spełni w stu procentach Twoje wymogi. Jest po prostu bardzo ciężko spać. Jest bardzo ciężko ogólnie funkcjonować w tych szczególnie ciepłych miesiącach. Z tym się wiąże taki śmieszny problem.
Tak jak w Polsce mamy komary, tak przykładowo karaluchy, które widzisz na ulicy czy widzisz gdzieś w restauracji w łazience, nie wynikają z zaniedbania tego miejsca i nieprzywiązywania kompletnie żadnej wartości czy troski o higienę. To jest po prostu taki klimat. W tym klimacie pewne rzeczy przyjmuje się jako standard i nawet najbardziej czyste restauracje, puby, hotele borykają się z problemem, jakim jest np. mrówka. Kiedy zostawiasz otwarte jedzenie, to po jednej dobie możesz się spodziewać tego, że to otwarte jedzenie, czy to jest ananas, czy jest to otwarta paczka jakiś chrupek, czy jest to jakiś słodki lizak, że po prostu do tego jedzenia gdzieś tam między zakamarkami szafek jakiś insekt wejdzie. I jest naturalna sprawa. U nas w Polsce taka sytuacja miała miejsce, oburzyłoby to wiele gospodyń domowych czy gospodarzy domu, tak to nazwijmy. Natomiast w Hiszpanii walczymy ile się da, czyścimy ile się da, natomiast trzeba z tym żyć, tak jak trzeba żyć z ciepłym klimatem, czy z takim opadem deszczu, który się zdarza w tych krajach na zachodzie, że samochody mają całe koła pełne wody. Jeśli są opady, klimat się zmienia, jeśli są opady silne, to potrafi padać przez 7 dni bez przerwy, potrafi być taki deszcz, że nie jest słuszne w ogóle wychodzenie z domu. Używanie samochodu jest praktycznie nierealne.
Trzeba na to też zwrócić uwagę, czyli mieć taką świadomość, że pewne rzeczy właśnie w związku z czynnikami atmosferycznymi będą się znacząco utrudniały pobyt w tym miejscu, załatwianie spraw w tym miejscu. Na to też trzeba mieć jakąś z tyłu głowy, jakąś taką otwartość, że to się tam znajdzie. Dużo jest też takich sytuacji związanych w ogóle z kulturą osoby. Czyli mówiłam trochę o czynnikach związanych z atmosferą, ze środowiskiem, mówiłam trochę o czynnikach związanych z biurokracją, z załatwianiem pewnych spraw. Dużo jest też takich sfer związanych z kulturą. W Polsce wydaje się, że my wiele spraw załatwiamy konkretnie. Kiedy idziesz do banku, to robią ci przelew i koniec. W Hiszpanii poznajesz całą historię rodziny, osoby, która ci ten przelew wykonuje. Dowiadujesz się, w co była ubrana na ostatniej paradzie, w jaki sposób kostium wyglądał, jak to było szyte. Dowiadujesz się o której godzinie, o pierwszej w nocy, co ona piła, jak się bawiła. Widzisz zdjęcia dzieci tej osoby.
No jest to bardzo miła i przesympatyczna rzecz dla osób, które mają taką potrzebę przy załatwianiu spraw nie załatwić ich 7 tylko załatwić ich 3, ale poznając całą otoczkę wokół ludzi, których spotykasz na swojej drodze, załatwiając tą sprawę. Czyli jest to zupełnie normalne, że kiedy idziesz wypytać się o swoją fakturę dotyczącą prądu, dowiesz się właśnie o prywatnych rzeczach danej osoby. Jest to zupełnie normalne, że jednocześnie ta sama osoba będzie załatwiała trzy inne sprawy na raz. Czyli ktoś ci ją wyrwie, ona to gdzieś pójdzie, coś podpisze. Będziesz miał takie poczucie, że ona się na tobie nie koncentruje, że to może jest mało grzeczne, że to jest może mało efektywne, bo fokus nie jest na Tobie. Będziesz mieć takie poczucie, że ona czasami kompletnie nie rozumie twojego języka. Czyli ja nie mówię o polskim, ale mówię o angielskim. Hiszpania co do zasady nie ma w swoim bagażu nauk, które przyświecają dzieciom w szkole intensywnej nauki języka angielskiego. W tych regionach turystycznych część osób mówi językiem angielskim, ale funkcjonowanie za pomocą Google Translate wyświetlanie komunikatów na ekranie, gdzie urzędniczka pisze do ciebie po hiszpańsku, a ty odczytujesz to po angielsku, jest normą.
Czyli po prostu czas na załatwienie czegoś i ten sposób załatwienia czegoś jest zupełnie inny niż to, do czego możesz przywyknąć, czy przywykłaś, przywykłeś w Polsce. Finiszując, bo to taki krótki odcinek podcastu, jak to w podcastach u mnie miał być, żeby uzmysłowić, że jest to super sprawa. Na pewno warto, ale też są pewne takie fakapy czy pewne takie sytuacje, z którymi warto się zmierzyć. Jeśli masz jakieś pytania w tym aspekcie, czyli chciałbyś, może chciałabyś więcej przykładów czy z autopsji coś zbadać, jak coś funkcjonuje i się pośmiać, bo my się też czasami z tego też śmiejemy, to ja Ciebie serdecznie zapraszam, żeby polubić fanpage czy zapisać się jako subskrybent do wysłuchania kolejnych podcastów, spojrzeć na mój profil, może na LinkedIn czy wysłać wiadomość prywatną. Ja z przyjemnością odpowiem w podcaście czy odpowiem Ci w innym, dogodnym dla Ciebie źródle. Tak właśnie, żeby tę wiedzę szerzyć, że pomysł posiadania czegoś poza swoim biznesem jest świetny. Świetne jest takie poprowadzenie biznesu, żebyś mógł się zająć czymś innym, nie tylko prowadzeniem swojego biznesu. Ale też na sam koniec warto dodać, że to, co wybierzesz jako alternatywę też ma swoje minusy.
Jeśli akurat Cię ten temat, bardzo modny teraz, interesuje, gdzie mnóstwo ludzi kupuje swoje mieszkania i urządza swoje mieszkania i reklamuje swoje mieszkania, to myślę, że warto by się z tym odcinkiem dzisiaj dobrze zapoznać i zadać ewentualne dodatkowe pytania. Wszystkiego dobrego dla Ciebie życzę wszelkiej pomyślności w układaniu biznesów i do usłyszenia w kolejnym odcinku.